Kod na własność? Polisa ubezpieczeniowa dla Twojej firmy.
Większość agencji trzyma klientów w szachu. W Qualix Software jest inaczej. Na co dzień zdejmuję Ci technologię z głowy, ale w sejfie trzymam klucze, które należą do Ciebie. Zobacz, czym jest brak Vendor Lock-in w praktyce.
Prowadzenie biznesu to sztuka zarządzania ryzykiem. Ubezpieczasz lokal, firmowy samochód, a nawet odpowiedzialność cywilną. Ale czy kiedykolwiek zastanawiałeś się nad “ubezpieczeniem” swojej obecności w Internecie?
Nie mówię tu o ochronie przed hakerami (choć to też ważne). Mówię o czymś, co w branży IT nazywamy Vendor Lock-in, czyli uzależnieniem od dostawcy.
Wyobraź sobie taką sytuację: Twoja firma rośnie. Strona internetowa, którą zamówiłeś 3 lata temu, generuje Ci klientów. Wszystko idzie świetnie, dopóki… agencja, która ją stworzyła, nie podnosi cen o 200%. Albo co gorsza – zamyka się z dnia na dzień, przestaje odbierać telefony, a Ty orientujesz się, że nie masz haseł, nie masz plików i de facto… nie masz strony.
To czarny scenariusz, który spotyka zaskakująco wielu przedsiębiorców.
Dlatego w Qualix Software działam na zupełnie innych zasadach. Stworzyłem model, który nazywam “Bezpieczną Niezależnością”. Chcę Ci dzisiaj wytłumaczyć, co to dokładnie oznacza, dlaczego trzymam Twój kod w “sejfie” (repozytorium) i dlaczego, mimo że ja zarządzam technologią, Ty śpisz spokojnie.
Mit “Pudełka z Kodem”
Wielu klientów, słysząc “strona na własność”, wyobraża sobie, że po zakończeniu prac dostanie ode mnie pendrive’a z plikami, włoży go do szuflady i to koniec.
W 2025 roku strony internetowe tak nie działają. Nowoczesna strona to nie jest jeden plik tekstowy. To skomplikowany organizm, który żyje w chmurze.
- Wymaga szybkiego serwera (hostingu), żeby ładować się w ułamku sekundy.
- Wymaga sieci CDN (Content Delivery Network), żeby działać tak samo szybko w Bytomiu, jak i w Gdańsku.
- Wymaga certyfikatów bezpieczeństwa SSL, które trzeba odnawiać.
Dlatego, jako Twój partner technologiczny, biorę to wszystko na siebie.
To ja opłacam serwery. To ja konfiguruję domeny. To ja trzymam kod w bezpiecznym repozytorium na GitHubie (największej na świecie platformie dla programistów). Dla Ciebie to wygoda – nie musisz wiedzieć, co to jest “rekord DNS” czy “deployment”. Po prostu cieszysz się działającą stroną.
Ale tu pojawia się pytanie: “Skoro Pan to trzyma u siebie, to czy ja jestem bezpieczny?”
Klucz do Sejfu: Twoja Polisa Bezpieczeństwa
Tutaj dochodzimy do sedna mojej oferty i tego, co różni mnie od typowych agencji czy kreatorów stron typu Wix.
Większość firm stosuje strategię “złotej klatki”. Dają Ci wygodne narzędzie, ale dbają o to, żebyś nigdy nie mógł od nich odejść. Jeśli przestaniesz płacić abonament – tracisz wszystko. Twoja strona znika. Lata budowania pozycji w Google przepadają.
W Qualix Software stosuję zasadę “Otwartego Sejfu”.
Działa to tak:
- Na co dzień: Kod jest bezpiecznie przechowywany w moim prywatnym repozytorium. Dzięki temu mogę go błyskawicznie aktualizować, naprawiać błędy i dbać o bezpieczeństwo. Ty masz spokój.
- Własność prawna i faktyczna: Umowa, którą zawieramy (nawet ustna dżentelmeńska, poparta fakturą i zasadami współpracy), gwarantuje Ci, że strona jest Twoim aktywem.
- Procedura “Wyjścia Awaryjnego” (Exit Strategy): To jest Twój “safety car”. Jeśli kiedykolwiek:
- Postanowisz zmienić programistę,
- Zechcesz zatrudnić własny zespół IT,
- Po prostu nasze drogi się rozejdą…
…nie zostajesz na lodzie.
Uruchamiam wtedy procedurę przekazania kodu (Code Handover). Dostajesz pełny dostęp do kodu źródłowego. Nie są to “jakieś tam pliki”, których nikt nie rozczyta. To profesjonalnie przygotowane repozytorium, które każdy inny programista na świecie będzie w stanie przejąć i rozwijać dalej.
Dostajesz klucze do domu, który dla Ciebie zbudowałem i dotychczas sprzątałem. Możesz zatrudnić nowego dozorcę. Budynek zostaje Twój.
Dlaczego to lepsze niż “Mam kod na dysku”?
Możesz zapytać: “A nie lepiej, żebym miał ten kod u siebie na komputerze od razu?”
Odpowiedź brzmi: Nie, i oto dlaczego.
Kod strony internetowej (szczególnie nowoczesnej, opartej o technologie takie jak Astro, których używam) to nie są zdjęcia z wakacji. To “przepis”, który musi zostać “ugotowany” (zbudowany) przez specjalne serwery, żeby stał się stroną www.
Gdybyś trzymał kod na swoim laptopie:
- Ryzyko utraty: Awaria dysku, kradzież laptopa – i tracisz stronę bezpowrotnie. Moje repozytoria są w chmurze, z kopiami zapasowymi w wielu miejscach na świecie.
- Brak aktualizacji: Kod “leżący” na dysku się starzeje. Technologie się zmieniają. Trzymając kod w środowisku deweloperskim (GitHub), dbam o jego higienę.
- Trudność w użyciu: Żeby wprowadzić zmianę na stronie, musiałbyś przesyłać mi pliki mailem, ja bym je odsyłał… To strata czasu.
Model, który Ci proponuję – Managed Hosting z opcją przejęcia kodu – to hybryda idealna. Masz wygodę abonamentu (bezobsługowość) i bezpieczeństwo własności (możliwość odejścia).
Czym jest Vendor Lock-in i jak go unikam?
Vendor Lock-in (Uzależnienie od dostawcy) to sytuacja, w której koszt przesiadki na inne rozwiązanie jest tak duży, że nie opłaca się tego robić, nawet jeśli obecna usługa jest słaba.
Przykłady Vendor Lock-in:
- Kreatory stron (Wix, Squarespace): Nie możesz wyeksportować kodu. Odejście = budowa strony od nowa.
- Agencje z autorskimi CMS-ami: “Mamy nasz super system zarządzania!”. Brzmi fajnie, ale nikt poza tą jedną agencją nie potrafi go obsługiwać. Jesteś na nich skazany do końca życia strony.
Jak ja unikam Vendor Lock-in u moich klientów? Używam technologii otwartych (Open Source).
- Strony buduję w Astro – to popularny, darmowy framework, znany tysiącom programistów na świecie. Jeśli ja zniknę, znajdziesz setki innych specjalistów, którzy znają tę technologię.
- Treści trzymam w plikach (Markdown/Keystatic) – to uniwersalny format tekstowy. Każdy komputer go odczyta. Nie są zamknięte w jakieś dziwnej bazie danych.
- Hosting opieram o Cloudflare – globalny standard.
Nie wymyślam koła na nowo, żeby Cię uwięzić. Używam standardów branżowych, żeby dać Ci wolność.
Twoja lista kontrolna bezpieczeństwa
Zanim zlecisz komukolwiek stworzenie strony internetowej, zadaj te 3 pytania. To Twój test bezpieczeństwa:
- “Co się stanie, jeśli za rok rozwiążemy umowę?” – Jeśli usłyszysz “strona przestanie działać”, uciekaj. U mnie usłyszysz: “Przekazuję Panu/Pani kod i domenę, strona działa dalej, tylko musi Pan/Pani znaleźć nowy hosting”.
- “Czy strona jest zbudowana na autorskim systemie czy ogólnodostępnym?” – Jeśli na autorskim, jesteś skazany na jedną firmę. Jeśli na ogólnodostępnym (jak Astro, WordPress, React), masz rynek pełen wykonawców.
- “Kto jest właścicielem domeny?” – U mnie, nawet jeśli pomagam Ci ją kupić, zawsze dbam o to, byś miał do niej prawa. Domena to Twój adres w sieci, najważniejsze aktywo.
Podsumowanie: Zaufanie, ale sprawdzone
W biznesie zaufanie jest walutą, ale mądry przedsiębiorca zawsze mówi “Sprawdzam”.
Mój model współpracy opiera się na prostym układzie: Daję Ci tak dobrą jakość obsługi, szybkość strony i wsparcie, że chcesz ze mną pracować, a nie musisz.
Nie potrzebuję trzymać Twojego kodu jako zakładnika, żeby utrzymać Cię przy sobie. Moim “magnesem” jest jakość mojej pracy, certyfikat ISTQB i Twoja rosnąca sprzedaż. A kod? Kod jest Twój. Po prostu trzymam go dla Ciebie w bezpiecznym miejscu, dopóki będziesz tego potrzebować.
Masz pytania o to, jak wygląda proces przekazania kodu? A może masz złe doświadczenia z poprzednią agencją? Napisz do mnie – chętnie wyjaśnię wszystko przy wirtualnej kawie. Bez żargonu.